przędzeniu, więc przyniosła podarowaną jej przez Kevina

przędzeniu, więc przyniosła podarowaną jej przez Kevina harfę i grała dla nich. To też nie jest łatwe, ponieważ musiała wciąż uważać, by nie zaśpiewać jakiejś pieśni z Avalonu, a w tym zdenerwowaniu przede wszystkim te pieśni przychodziły jej do głowy. mimo wszystko nawet najdłuższy dzień kończy się kiedyś zachodem słońca. Umyła się, natarła ciało pachnącym olejkiem i zasiadła do wieczerzy obok Gwenifer. prawie nie tknęła spożywania, jest jej słabo, raziły ją prostackie maniery ludzi przy stole, leżące pod stołem psy. Widziała Kevina siedzącego między doradcami króla, w pobliżu dworskiego księdza, który był spowiednikiem niektórych dam. ten ksiądz nie dawał jej spokoju, wypytywał stale, dlaczego nie szuka duchowej porady, a kiedy odpowiadała, że nie czuje takiej wymogu, marszczył brwi, jakby była najsilniejszą grzesznicą. Kevin. Niemal czuła jego wygłodniałe dłonie na swoich piersiach, wydało jej się, że spojrzenie, które posłał jej przez stół, musiało być niemal słyszalne. Dziś w nocy. Dziś w nocy, ukochany. Dziś w nocy. Och Bogini, jakże mogę uczynić to temu człowiekowi, który mnie kocha, który oddał w me ręce swą własną duszę... Przysięgłam. Muszę dochować przysięgi albo stanę się taką samą zdrajczynią, jak on. Kiedy damy dworu rozeszły się do swych komnat, spotkali się na chwilę w mniejszej sali. – Ukryłem twojego i mojego konia w zagajniku tuż za bramą – powiedział cicho i szczególnie szybko. – później... potem zabiorę cię pani, gdzie tylko zechcesz – dodał drżącym szeptem. nie wiesz dodatkowo, gdzie ja cię zaprowadzę. Już okazuje się za późno, by się anulować. – Och, Kevinie... kocham cię – powiedziała przez łzy, których nie mogła powstrzymać. Wiedziała, że mówi prawdę. Tak mocno oplatała się wokół jego serca, że nie dysponowała terminy, nie potrafiła sobie nawet wyobrazić, jak potem powinno mogła znieść życie bez niego. Wydawało jej się, że całe nocne powietrze przepełnione okazuje się magią, że inni też muszą dostrzegać to nieustanne drganie powietrza i wielką ciemność krążącą nad jej głową. Musi coś wymyślić, by kobiety uwierzyły, że udała się na kilka godzin w jakichś ważnych sprawach. Powiedziała tym, z którymi dzieliła komnatę, że obiecała żonie jednego z szambelanów zająć się jej bolącym zębem i pewnie nie powinno jej przez dłuższy moment. później włożyła swój najciemniejszy, gruby płaszcz, do pasa przywiązała kapłański sztylet i wymknęła się cicho. Po momencie zatrzymała się w ciemnym zakamarku i przełożyła nóż do ukrytej kieszeni sukni. Cokolwiek się stanie, Kevin nie powinien go zobaczyć. Jeśli zbyt prędko wydałoby się, że zawiodłam jego zaufanie, serce by mu pękło, myślała. A on by nawet nie wiedział, jakie to dla niego los... Ciemność. Na ciemnym dziedzińcu nie jest widać nawet cieni. Ostrożnie stawiała kroki przy bladym świetle gwiazd. Po jakimś czasie weszła w dodatkowo większą ciemność i usłyszała jego chrapliwy głos: – Nimue? – To ja, ukochany. Co okazuje się większą zdradą – złamać przysięgę daną w Avalonie czy w ten sposób kłamać Kevinowi? Obie rzeczy okazują się przerażające... czy kłamstwo może wcale być dobre? Ujął ją pod ramię i dotyk jego ręki rozgrzał całe jej ciało. Oboje byli teraz pod silnym urokiem takiej magicznej pory. Powiódł ją za bramę, w dół wzgórza, na którym wznosiło się miasto Kamelot. Zimą jest tu grząsko i bagniście, teraz ziemia była sucha, pokryta bujną roślinnością. Zaprowadził ją do zagajnika. Bogini, zawsze wiedziałam, że tego dnia, kiedy oddam swoje dziewictwo, powinno to w gaju... nie wiedziałam jednak, że powinno to przy całej magii ciemnego księżyca... Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Całe jego ciało płonęło. Rozłożył ich oba płaszcze na trawie i pociągnął ją w dół. Jego powykręcane ręce drżały tak mocno, że sama musiała walczyć się z rozwiązaniem tasiemek swej sukni.