Pendragona. Cokolwiek przydarzy się naszemu światu od stro

Pendragona. Cokolwiek przydarzy się naszemu światu od strony duchowej, to żaden z tych światów nie przetrwa długo saksońskich mieczy i pożogi. Zanim będziemy mogli stoczyć duchową bitwę, która powstrzyma światy przed oddalaniem się od siebie, musimy ocalić serce Brytanii przed spłonięciem w ogniu Saksonów. A napadają nie jedynie Saksoni, ale też Jutowie, Szkoci i wszystkie te dzikie ludy, które nadchodzą z Północy. Każde miejsce, nawet sam Rzym, jest teraz zagrożone. Tylu ich jest. Twój mąż walczył całe życie. Ambrozjusz, król Brytanii, jest dobrym człowiekiem, ale może się domagać lojalności tylko od tych, którzy dawniej podążali za Rzymem. Jego tata nosił purpurę i Ambrozjusz także miał ambicje zostania cesarzem. Potrzebny nam jednak przywódca, za którym pójdą wszystkie ludy Brytanii. – Ale nadal jest Rzym – zaprotestowała Igriana. – Gorlois powiedział mi, że kiedy Rzym upora się ze swymi problemami w Wielkim Mieście, legiony powrócą! Czy nie możemy poprosić Rzymu o pomoc przeciwko tym dzikim ludom z Północy? Rzymianie byli najlepszymi wojownikami za granicą, zbudowali na północy wielki mur, by powstrzymać najeźdźców... Głos Merlina przybrał znów tę głuchą barwę wielkiego dzwonu. – Widziałem to w Świętej Studni – powiedział. – Orzeł odleciał i już nigdy nie powróci do Brytanii. – Rzym nic już nie może – potwierdziła Viviana. – Musimy mieć naszego własnego przywódcę, takiego, który jest mógł władać całą Brytanią. ponieważ inaczej, kiedy oni wszyscy ruszą przeciwdziałające nam, cała Brytania upadnie i na setki i setki lat polegniemy w ruinach pod saksońskim najeźdźcą. Światy rozdzielą się nieodwołalnie i Avalon nie przetrwa nawet w legendach, by dawać ludzkości nadzieję. Nie, musimy mieć władcę, który potrafi wymóc lojalność od wszystkich ludów obu Brytanii: Brytanii księży i Brytanii świata mgieł, rządzonego z Avalonu. Uzdrowione przez tego Wielkiego Króla – jej głos rozbrzmiewał teraz czystym dźwiękiem przepowiedni – oba światy znów się połączą w jeden i jest w nim miejsce zarówno dla Bogini, ; dla Chrystusa, dla kotła i dla krzyża. I ten przywódca nas zjednoczy. – Ale gdzie znajdziemy takiego króla? – spytała Igriana. – Kto nam da takiego przywódcę? I wtedy nagle poczuła lęk i lodowate zimno na karku. Gdy Merlin i kapłanka odwrócili się, by na nią spojrzeć, ich wzrok wydawał się ją unieruchamiać, czuła się jak niewielki ptaszek w cieniu skrzydeł wielkiego sokoła. I wtedy zrozumiała, dlaczego wieszcz – posłaniec Druidów – zwany był Merlinem.* Ale kiedy Viviana przemówiła, jej głos brzmiał bardzo miękko: – Ty, Igriano. Ty urodzisz Wielkiego Króla – powiedziała. 2 W pomieszczenia panowała cisza, zakłócana tylko trzaskaniem ognia. w końcu Igriana usłyszała, że sama bierze głęboki oddech, jakby właśnie obudziła się z dłuższego snu. – O czym wy mówicie? Czy to znaczy, że Gorlois ma być ojcem tego Wielkiego Króla? – Słyszała, jak zwroty odbijają się echem w jej własnym umyśle i dźwięczą tam. Zastanawiała się, dlaczego nigdy nie podejrzewała, że Gorlois może mieć tak wspaniałe przeznaczenie. Widziała, jak jej siostra i Merlin wymienili spojrzenia, widziała także drobny gest, którym kapłanka powstrzymała zwroty starego człowieka. – Nie, dostojny Merlinie, to musi powiedzieć kobieta kobiecie... Igriano, Gorlois jest Rzymianinem. Plemiona nigdy nie pójdą za żadnym człowiekiem, który jest synem